Dziecko ma swój indywidualny potencjał, a głównym napędem i ograniczeniem tego potencjału są rodzice. Zapraszam do poznania kilku przekonań rodzicielskich, które kształtują dzieci.
Mit nr 1 „Chcę dać mojemu dziecku to, czego mi brakowało w dzieciństwie, żeby było szczęśliwsze”
Często, wspominając nasze dzieciństwo, zauważamy pewne braki: pieniądze, ubrania, zabawki, słodycze, czas, a także możliwość wyrażenia swojego zdania. Tak naprawdę chodzi o braki emocjonalne, bo same rzeczy i zdarzenia nie mają większego znaczenia, jeśli nie wpływają na nasz obraz siebie i świata.
Przekonanie, że nasze dzieci będą szczęśliwe dzięki temu, co nas uszczęśliwiało w przeszłości, nie jest prawdziwe. Jeśli będziemy żyć zgodnie z tym mitem, dziecko może stać się nieszczęśliwe, nieautentyczne i tylko pozornie zgadzać się z rodzicami. Rodzice, stosując ten mit, koncentrują się na sposobie okazywania miłości, który może nie być odpowiedni dla dziecka. Każde dziecko ma swoje indywidualne potrzeby. Ważne jest, aby przedewszystkim zaspokajać te potrzeby, które faktycznie wynikają z samego dziecka. Wtedy dziecko będzie szczęśliwsze. Warto być elastycznym i słuchać, czego naprawdę potrzebuje nasze dziecko.
Mit nr 2 „Dawanie uczy dawania”
Tak naprawdę, kiedy dajemy coś dziecku, uczymy je przyjmowania, a nie dawania. Jeżeli dajemy bezrefleksyjnie i za dużo, dziecko może nie szanować rzeczy, nie dostrzegać potrzeb innych. Takie dziecko nie widzi tego, co ma, tylko to, czego nie ma. Rodzice często wynagradzają swoim dzieciom np. brak czasu jakimś prezentem. Rodzice wierzący w ten mit także mogą lekceważyć swoje potrzeby i skupiać się wyłącznie na dziecku.
Nie można zepsuć dziecka, dając mu dużo miłości. Jednak dawanie dziecku tego, czego ono nie potrzebuje, nie jest miłością. Gdy nie dajemy dziecku tego, czego ono naprawdę potrzebuje, a w zamian dajemy to, co uważamy za konieczne, może to skrzywdzić dziecko. Miłość to nie kolekcjonowanie zabawek i rzeczy. To może prowadzić do poczucia samotności u dziecka. Warto również wymagać od dziecka dawania. W tym celu, podpowiedz dziecku, że inni ludzie także mają potrzeby, i pokaż mu, jak je spełniać.
Mit nr 3 „Kontrola sprawi, że dziecko będzie takie, jak chcę”
Pamiętajmy, że gdy uczymy dziecko bezwzględnego posłuszeństwa wobec siebie, będzie ono takie również wobec innych ludzi, znajomych, a nawet w pracy. Takie dziecko nie potrafi przeciwstawić się dorosłym, nie ma swojego zdania, reaguje lękiem na nieznane sytuacje, jest niepewne siebie. Rodzic takiego dziecka wymaga od niego pełnej dyspozycyjności, nadmiernie je kontroluje, narzuca, jak ma coś robić, krytykuje i wyśmiewa.
Dzieci potrzebują wyznaczania granic, ostrzegania o zagrożeniach, dzielenia się wnioskami przez dorosłych. Jednak nie są one przedmiotem marzeń rodziców, kartą, którą rodzic wypełnia według własnych pragnień. Rodzic, który ignoruje talenty, chęci i potrzeby dziecka, poniesie porażkę w wychowaniu. Może to z kolei doprowadzić do buntu u dziecka. Nadmiar kontroli nie wynika z miłości, lecz z potrzeby uszczęśliwiania i uspokajania siebie. Warto dostrzegać dziecko, słuchać go, aby wiedzieć, jakim jest, i zaoferować mu to, co go uszczęśliwi.
Mit nr 4 „Kary i nagrody to podstawa wychowania”
Kary i nagrody nie kształtują norm moralnych ani nie uczą związków przyczynowo-skutkowych, dlatego nie mogą być podstawową formą wychowania. Mogą być natomiast używane przy krótkotrwałych celach (np. nagroda za codzienne mycie zębów). Niemniej jednak, nie możemy opierać całego wychowania na nagrodach i karach. Szczególnie kary nie są zalecane w wychowaniu, ponieważ często są wyrazem emocji rodzica, który upokarza dziecko karą. Kary i nagrody bywają również niezwiązane z zachowaniem dziecka (na przykład zakaz gry jako kara za niegrzeczne zachowanie wobec nauczyciela). W przypadku nagrody również należy być ostrożnym. Warto dawać dziecku deser po obiedzie, a nie za zjedzenie obiadu. Należy uważać, aby nagrody nie stały się manipulacją dziecka, które również nauczy się manipulować rodzicem.
Trzeba pokazywać dziecku, że konsekwencje nie są jedynie nagrodą i karą, zależną od emocji rodzica, ale że są konsekwencjami wyborów dziecka. Dziecko ma wpływ na te konsekwencje. Warto rozmawiać z dzieckiem i tłumaczyć mu, że zabranie deseru nie jest karą, lecz wynika z troski o jego zdrowie – nie może zapychać organizmu pustymi kaloriami i musi zjeść coś pożywnego. Pokazywanie konsekwencji to pokazanie dziecku, że rodzic rozumie, na czym polega problem i potrafi wesprzeć dziecko w poradzeniu sobie z nim.
Mit nr 5 „Im lepsze oceny w szkole, tym lepiej dziecko poradzi sobie w życiu”
Gdy nadmiernie skupiamy się na intelekcie i ocenach w szkole, prowadzi to do zahamowania rozwoju emocjonalnego i społecznego u dziecka. Dzieci mają to do siebie, że oceny odbierają nie jako miarę opanowanego materiału, lecz jako ocenę samego siebie. Dziecko może głęboko przeżywać, jeśli ktoś nie doceni jego sukcesów w życiu. Rodzic takiego dziecka akcentuje wartość posiadania wiedzy, wymaga od dziecka zbyt wiele i rozlicza je z każdej oceny.
To, jakie dziecko ma oceny, albo jaki wskaźnik IQ posiada, nie jest wyznacznikiem tego, jakim jest człowiekiem, ani nie decyduje o jego szczęściu. Dobre oceny powinny być efektem ubocznym odkrywania świata i zainteresowania się różnymi dziedzinami. Zdobywanie wykształcenia nie może odbywać się kosztem zdrowia. Bieganie, zabawy na placu, spacery na świeżym powietrzu, basen, gry z rówieśnikami – to wszystko jest równie ważne. Jeśli dziecko uczy się kosztem innych ważnych rzeczy w życiu, czekają na niego problemy emocjonalne. Należy obserwować dziecko, odpowiadać na jego potrzeby. Nie warto narzucać dziecku swojej wizji świata. Możesz proponować dziecku różne rzeczy, ale zawsze sprawdź, jak ono się z tym czuje.
Mit nr 6 „Porównanie do innych motywuje do poprawy zachowania”
Porównywanie dziecka głęboko uszkadza jego poczucie własnej wartości. Dziecko, które jest porównywane z innymi, traci wiarę w siebie. Czasami swoim zachowaniem chce udowodnić, że jest „złe”. Nie podejmuje wysiłku tam, gdzie nie wierzy w powodzenie. Rodzice takiego dziecka zachęcają je do rywalizacji i bycia najlepszym, krytykują je, podając zachowanie innych dzieci za wzór, co pokazuje, że nie są zadowoleni ze swojego dziecka i go nie akceptują.
Porównujemy, aby ocenić, co jest „lepsze”. Dziecko nie odbiera porównania jako oceny konkretnego zachowania, lecz jako ocenę całego siebie. Dlatego, jeśli mówimy mu, że jest w czymś gorsze, uznaje siebie za „złego” człowieka. Rodzice nie powinni szufladkować swoich dzieci ani dzielić ich na „złe” i „dobre” cechy. Należy zaakceptować dziecko w całości, takim, jakie jest. Zresztą, jest to kluczowe dla każdego człowieka. Jeżeli ktoś zaszczepił rodzicom przekonanie, że są ludzie gorsi i lepsi, może być im trudno nie oceniać. Warto wtedy przypomnieć sobie, że człowiek składa się z bardzo wielu cech, i porównywanie jest bezsensowne.
Dziecko nie jest naszym sukcesem, wizytówką ani wynagrodzeniem. Dziecko nie powinno być lepszą wersją każdego z rodziców. Szczęście każdego, w tym dziecka, polega na odkryciu „bycia sobą” i rozwinięciu swojego potencjału, w czym rodzice powinni mu pomagać.
Literatura
1. Zdańkowska, A. (2020). Jak wychować nieszczęśliwe dziecko: Terapeutyczny poradnik dla nieswiadomych rodziców. Borgis.
2. Obraz: https://pixabay.com/pl/photos/dziewczynka-pieszy-mi%C5%9B-dziecko-447701/