Strona główna » Spis treści » Jak pokonać „słomiany zapał”?

Jak pokonać „słomiany zapał”?

Słomiany zapał, co to w zasadzie jest? Określamy tak działania, które z początku charakteryzowało duże zaangażowanie i motywacja, ale szybko zostały zaniechane. Jest to określenie pejoratywne, często używane jako forma krytyki lub samokrytyki. Chcemy się pozbyć słomianego zapału i często pytamy samych siebie – jak pokonać słomiany zapał?

Słomiany zapał to określenie, które oddala nas od istoty problemu. Słowo-wytrych. Ja po prostu mam słomiany zapał. Nic tylko załamać ręce i odpalić Instagrama, poczytać newsy albo iść na miasto ze znajomymi. W zależności jaką mamy ulubioną strategię znieczulania się i oddalania od trudnych emocji.

Słomiany zapał to objaw problemu

Tymczasem słomiany zapał jest objawem problemu, nie zaś problemem samym w sobie. Jeśli mówiono mi, że mam słomiany zapał lub sama u siebie zauważam powtarzający się wzorzec, że rozpoczynam przedsięwzięcie z wielkim zapałem, jednak nie trwa on długo, jest to sygnał, by się zatrzymać i zastanowić, co tu się dzieje. Zajrzeć głębiej w siebie. To nie będzie miłe. Prawdopodobnie będzie nawet odrobinę odrażające, jednak efekty będą z pewnością pożytecznie. Podobnie jak odrażające jest odtykanie zatkanego odpływu, jednak prowadzi do przywrócenia przyjemności z kąpieli i użyteczności kabiny prysznicowej.

Tak samo słomiany zapał, jest jak woda stojąca w brodziku, która mówi nam, że coś się zatkało i czas na brudną robotę. Zatem weźmy rękawice ochronne i zobaczmy jakie mogą być przyczyny problemu.

Nierealistyczne oczekiwania – walenie głową w mur

Jedną z przyczyn występowania zjawiska słomianego zapału, mogą być po prostu nierealistyczne oczekiwania. Jeśli czegoś pragniemy, chcemy mieć to jak najszybciej. Dodatkowo na etapie pojawienia się tego silnego pragnienia, dysponujemy sporą motywacją do zmiany. To prowadzi do tworzenia nadmiernie optymistycznych planów i założeń.

Przez siłę pragnienia, wydaje nam się, że nie wytrzymamy, jeśli osiągnięcie celu będzie znacznie odroczone w czasie i naginamy rzeczywistość do naszego pragnienia. Przez wysoki poziom motywacji, przeceniamy własne siły i narzucamy na swoje barki nierealistyczne zobowiązania.

Trudno nam przyznać przed samymi sobą, że nie, nie damy rady schudnąć 5kg w miesiąc, jeśli pragniemy mieć szczupłą sylwetkę JUŻ, gdy jest nam ona potrzebna do jakichś celów (zdobycie partnera, uzyskanie szacunku i akceptacji innych itd.). Nie, być może nie damy rady codziennie uczyć się nowego języka przez godzinę. Nie, być może nie damy rady codziennie wychodzić na rower, by zadbać o swoje zdrowie.

Jednak żeby zacząć skutecznie działać, kierować swoją energią i zacząć osiągać rezultaty, a nie tylko zapalać się, by za chwilę zgasnąć, trzeba zajrzeć w mroki rzeczywistości i uzgodnić nasze wyobrażenia, marzenia i aspiracje z ograniczeniami fizycznymi i psychicznymi świata oraz nas samych.

Niestety. To jest właśnie ten element odrażający, o którym pisałam. Wbrew propagandzie przymusu sukcesu, nie jesteśmy w stanie osiągnąć wszystkiego i zmienić wszystkiego na ASAPie na wczoraj. Nie.

To będzie bolesne. Być może dla Ciebie to nie jest możliwe, żeby mieć taką sylwetkę jak ta laska z Instagrama. Być może bez względu na to ile będziesz ćwiczyć i jak bardzo nie będziesz jeść pączków, nie będziesz mieć takiej figury. Bo masz inną budowę ciała. Bo masz inny typ urody. I nie znaczy to, że żaden wysiłek nie ma sensu, fast-foody i tabliczka czekolady na dobranoc i idziemy na rekord wagi. Nie.

Warto dbać o swoje zdrowie, warto dbać o swój atrakcyjny wygląd. Ale chodzi właśnie o uzgodnienie swoich pragnień i aspiracji z rzeczywistością. Z tym co jest możliwe dla Ciebie. Żeby wyglądać jak najlepsza lub na początek po prostu nieco lepsza wersja Ciebie, a nie jakaś laska z Instagrama. Po świecie nie chodzi jeden ideał piękna sklonowany miliardy razy i tylko Ty jedna odstajesz od niego. Ludzie są różni. Chodzi o to, by wyznaczyć dla siebie realistyczne do osiągnięcia cele. Po co katować się nierealistycznym celem i go nigdy nie osiągnąć, jak można osiągnąć realistyczny i być zadowolonym i przejść do kolejnego?

Ta sama historia dotyczy mężczyzn i ich dążenia do sylwetki super macho. Albo do zatrzymania łysienia. Albo cokolwiek innego dotyczącego poprawy wyglądu zewnętrznego. Również do innych aspiracji. Rozkręcenie biznesu na „urlopie” macierzyńskim. Codzienna nauka języka obcego czy gry na instrumencie.

Trudno nam dzisiaj zaakceptować własną bezradność i niemoc. Ale bezradność i niemoc istnieją, są rzeczy, których nie da się zrealizować. Trzeba z tym i z emocjami temu towarzyszącymi stanąć twarzą w twarz i zaakceptować. Ułożyć sobie obraz siebie i swojej przyszłośći uwzględniając, że tak po prostu jest. Taki, taka jestem. I to jest OK. Dzięki temu, możemy zwolnić swoje zasoby energii, czasu i uwagi na projekty i przedsięwzięcia, które mają sens, które mają szanse się udać. Do których realizacji mamy odpowiednie zasoby, możliwości i okoliczności. To jest właśnie to odtykanie odpływu prysznica. I nie, nie jest przyjemne. Będzie temu procesowi towarzyszył smutek, poczucie niesprawiedliwości, być może złość. Te emocje są potrzebne, byśmy na nowo się „skalibrowali” i włożyli nasze wysiłki w działania, które są sensowne.

Nierealistyczne oczekiwania – przymus systematyczności

Nierealistyczne oczekiwania mogą również przybrać formę przymusu systematyczności. „Ucz się codziennie, a jak masz to robić niedbale i się nie przykładać, to nie rób wcale!”

I oczywiśćie, systematyczność jest ważna. Systematyczność być może jest nawet kluczowa, do osiągnięcia celu. Jednak odnoszę wrażenie, że znakomita część z nas postrzega systematyczność w krzywym zwierciadle. Według słownika języka polskiego:

Systematyczność

1. robienie czegoś skrupulatnie i regularnie, działanie zgodnie z ustalonymi regułami, w ramach jakiegoś planu, systemu; metodyczność;
2. regularne występowanie, dzianie się czegoś

Regularnie. Co to znaczy regularnie? Zaplanowałam sobie, że będę chodzić dwa razy w tygodniu na basen, a chodzę raz w tygodniu. To czy robię to regularnie? Czy działam w ramach planu? Czy działam metodycznie? Tak. Mimo tego, że nie realizuję swojego założonego planu w 100% tylko w 50%, to jednak działam regularnie i systematycznie i mogę być z siebie bardzo zadowolona. Bo być może właśnie „odpływ się zatkał”, bo nie jest dla mnie możliwe chodzenie na basen dwa razy w tygodniu. Może inne obowiązki albo moje możliwości mi na to nie pozwalają. I to jest OK. Na tym polega życie, że się weryfikuje swoje plany i założenia po zderzeniu z rzeczywistością. Jakby nie patrzeć jeśli wcześniej chodziłam na basen zaledwie parę razy do roku, to nie realizuję „zaledwie” 50% swojego planu tylko np. 1000% wcześniejszej normy. I to jest coś wielkiego.

PS: Jeśli zrobię sobie przerwę z jakichś przyczyn na miesiąc czy nawet na dwa miesiące od tego systematycznego chodzenia na basen. Albo raz będę mieć obsuwę parę dni. I wrócę z powrotem do tego cotygodniowego trybu, to wciąż będę to robić systematycznie i regularnie i mogę być zadowolona z siebie i całe to przedsięwzięcie ma sens! Nie dajmy sobie wmówić, że jedno potknięcie czy dłuższa przerwa niweczą i skreślają nasze wszystkie wcześniejsze starania. Mamy prawo do przerw i gorszych okresów.

Jeśli założyłam sobie, że będę pisać jeden tekst na tydzień, a piszę średnio dwa teksty w miesiącu albo nawet średnio jeden w miesiącu (czyli raz odstęp między napisanymi tekstami wynosi 15 dni, a innym razem 45 dni, potem 20 dni i znowu 20 dni) to czy działam systematycznie? Czy działam w ramach ustalonego planu i metodycznie? Tak. Nie jestem przecież komputerem, który można zaprogramować by punktualnie co do sekundy uruchomił jakąś funkcję. Jestem człowiekiem, który ma swoje słabości, różną wydolność psychiczną pod wpływem różnych okoliczności życiowych czy nawet pogody. Mam wrażenie, że pod wpływem obcowania z technologią, która jest wydajna i niezawodna co do sekundy, od samych siebie też zaczęliśmy oczekiwać takiej wydajności. I jeśli nie piszę tekstu w każdy piątek albo równo co 30 dni zgodnie z planem, to zgiń przepadnij, do niczego się nie nadaję, całe te moje przedsięwzięcie jest bez sensu do niczego, mam słomiany zapał i lepiej, żebym nic nie robiła. Tak nie jest.

Konflikt przekonań

Najtrudniejszą możliwą przczyną słomianego zapału jest konflikt przekonań. Oj w tym wypadku odtykanie odpływu będzie długie i bolesne, a smród i obrzydzenie w trakcie tej czynności przepotężne. Prokrastynacja by zabrać się za ten problem może trwać długo, a może wręcz będziemy udawali, że wcale nie mamy z tym problemu i ta woda po prostu tak powoli sobie spływa, bo tak to już jest i to jest zupełnie normalne.

Konflikt przekonań, to kiedy mówię „Zmienię pracę! Będę więcej zarabiać!”, ale myślę i czuję „Lepiej trzymać się starej pracy. Kto wie czy sprawdzę się w nowej?”. Albo „chcę poznać kogoś i się z nim związać!” ale myślę i czuję „Bycie w związku to wielkie poświęcenie, utrata autonomii i wolności.”

Konflikt przekonań to sytuacja w której chcemy, autentycznie i gorliwie czegoś dla siebie, a jednak mimo tego, odczuwamy przed tym lęk lub niechęć. Przy czym przyczyny tego lęku i niechęci mogą być całkowcie absurdalne i niezrozumiałe dla nas samych z perspektywy racjonalnego umysłu. Mogą tkwić głęboko w naszym ssaczym lub gadzim mózgu, pamięci ciała lub w sercu. Mogą przejawiać się jako supeł w brzuchu, ukucie w sercu, nagły smutek i niepewność lub niezrozumiały przypływ złości.

Poznamy, że coś takiego ma miejsce, poza wskazówkami fizyczno-emocjonalnymi, po uporczywej i niezrozumiałej trudności w realizacji naszych celów i zamierzeń. W powtarzających się schematycznych porażkach, biegnięciu w chomiczym kole, które kręci się wciąż na około bez względu na to jak bardzo się staramy by biec szybciej.

Nie będzie nam łatwo odnaleźć przyczyny i sformułować świadomie te przekonania, które stoją w konflikcie z naszymi pragnieniami i aspiracjami. Tylko pod wpływem wytrwałego i regularnego zagłębiania się w siebie i mierzenia się z rzeczami od których wolelibyśmy odwrócić wzrok w kierunku postów na Instagramie czy nowego serialu na Netflixie, w końcu zrozumiemy co nas blokuje i będziemy gotowi uzgodnić przekonania i pragnienia w taki sposób, by nie stały dłużej w konflikcie i by odetkać nasz symboliczny w tym tekście odpływ i uwolnić swój potencjał i skuteczność działania.

Mogą Ci się spodobać też inne wpisy:
Wewnętrzny krytyk czy wewnętrzny pochlebca?
Schemat Podatność na zranienie lub zachorowanie
Schemat Nadmierne Wymagania
Pełna kontrola impulsów? Dopiero po 25 roku życia
Ile czasu potrzebuje zmiana, by się dokonać? Ile trwa praca nad sobą?
Komunikacja bez oceniania dzieci, czy jest możliwa?
Zdjęcie autorstwa Paul BulaiUnsplash